Bianka Rolando: Warkocz Bereniki

Muszę się pospieszyć i w końcu sfotografować te okna

zakurzone, naprzeciwko, w brudnej kamienicy, pustostan

Nikt tam nie mieszka od lat, spadek, zaniedbane sprawy

Muszę sfotografować te szklane klisze, szarość, ich urodzaj

Jest w ramie aluminiowa żaluzja-gilotyna, są tam też stelle

przyklejone do szyby papierowe gwiazdy i czarny płomień

Po przekątnej trzy, obok też trzy (kto by mi uwierzył)

różne zakończenia, wielkości, światłoczułe wycinanki

W drugim oknie są trzy kolejne, jest też lusterko na sznurku

kto wiesza takie w oknie? (zupełnie niezrozumiały przekaz)

I zawiązuje się hałas, zaczynają generalny remont kamienicy

Robotnicy piętro wyżej już zaczęli, ostatnie porządki, widzę ich

znudzeni plują gdzie popadnie, przychodzą strażnicy, dozorcy

Wiem, znajdą je, i za chwilę wyrzucą stare okna na śmietnik

a z nimi mój kawałek nieba, naprzeciw wychodzę z nie-pokoju

i znikam w ciemni, wywołując w tobie początek wiersza

z tomu Stelle

Skip to content